06.12.2014, 21:30
Pijaniec z MPK oczywiście pełzał
po zajezdni by dojść do autobus-a.
Udawało mu się rzadko, a jak się już
udawało, wyjmował buteleczkę
i pił, pił... do póki szef go nie ochrzanił.
A jak ochrzanił go to pełzł do jego gabinetu.
Szefcio go zwalniał go na tydzień, aby
wytrzeźwiał.
I tak to w kółko chodziło,
bo się skończyło, że szef pijaka powiesił
w... swym gabinecie.
Morał z tej parodii wynika, że pijaków
trzeba wieszać.
Następny wiersz: O zdenerwowany kierowca mobilisu. lol
po zajezdni by dojść do autobus-a.
Udawało mu się rzadko, a jak się już
udawało, wyjmował buteleczkę
i pił, pił... do póki szef go nie ochrzanił.
A jak ochrzanił go to pełzł do jego gabinetu.
Szefcio go zwalniał go na tydzień, aby
wytrzeźwiał.
I tak to w kółko chodziło,
bo się skończyło, że szef pijaka powiesił
w... swym gabinecie.
Morał z tej parodii wynika, że pijaków
trzeba wieszać.
Następny wiersz: O zdenerwowany kierowca mobilisu. lol